OSIEDLE GÓRNICZE NIKISZOWIEC
Przekraczając bramę katowickiego Nikiszowca wydaje nam się, że odbywamy małą podróż do innej epoki, bo czas się tutaj naprawdę zatrzymał i to dawno temu. W powietrzu cały czas unosi się atmosfera dawnych lat, kiedy przedwojenny „Nikisz” tętnił gwarnym, górniczym życiem. Poza samochodami stojącymi dziś na ulicach, wiele się tu nie zmieniło. Przez wiele lat zapomniany i niedoceniany, Nikiszowiec dziś zaczyna być postrzegany jako wyjątkowy i bardzo ciekawy.
Nikiszowiec powstał na potrzeby górników z kopalni „Giesche”, kiedy na sąsiednim osiedlu Giszowiec zabrakło miejsca dla kolejnych górniczych rodzin. Nazwa osiedla pochodzi od szybu Nickisch, obecnie szybu Poniatowski, a nazwa szybu od nazwiska jednego z członków rady nadzorczej kopalni, barona Nickisch von Rosenegk. Osiedle jest jednym z trzech śląskich zabytków wpisanych na listę Pomników Historii (obok zespołu klasztornym oo. Paulinów na Jasnej Górze oraz podziemi zabytkowej sztolni „Czarnego Pstrąga” w Tarnowskich Górach), Urok i autentyzm Nikiszowca dostrzegli już dawno twórcy filmowi, filmy kręcił tu m.in. Kazimierz Kutz. Zobaczycie je w Soli ziemi czarnej, Perle w koronie, Grzesznym żywocie Franciszka Buły, Kolejności uczuć , Barbórce czy Mianują mnie Hanka.
Budowa osiedla trwała zaledwie kilka lat. Do pierwszego bloku górnicy wprowadzili się w 1911 roku. Natomiast ostatni 9-ty budynek oddano mieszkańcom w roku w 1919. W sumie na osiedlu o powierzchni 200 000 m² wybudowano około 1000 mieszkań. W jednym budynku znajdowało się aż 165 mieszkań. Większość z nich to 2 pokoje z kuchnią o powierzchni około 63 m². Jedynie w narożnikach budynku znajdowało się kilka większych, 4-pokojowych mieszkań przeznaczonych dla sztygarów. Na terenie osiedla znalazło się także miejsce na spory park ludowy o powierzchni 44 000 m², kościół, szkołę czy łaźnię dla wszystkich górników z kopalni „Giesche”.
W samym centrum osiedla na Nikiszowcu stoi klimatyczna kawiarenka pod nazwą „Cafe Byfyj”. Warto wejść na pyszną bezę z prawdziwą bitą śmietaną, tort czekoladowy, tort z musem orzechowym i wiśniami, czy też lokalne kołaczyki.
ŚWIĘTO ŚW. MARCINA
Św. Marcin był synem rzymskiego legionisty. Sam również został żołnierzem. Jedna z legend opowiada o jego podróży po skutej mrozem ziemi, na której spotkał biedaka. Widząc go, Marcin mieczem odciął połowę swojego płaszcza i razem z sakiewką pieniędzy wręczył to okrycie żebrakowi. Dlatego został patronem ubogich i żołnierzy. Inna z historii o św. Marcinie głosi, że gdy chciano nadać mu sakrę biskupią, ukrył się przed wysłannikiem papieża, ale jego kryjówkę zdradziła swoim gęganiem gęś. I dlatego w dniu św. Marcina pieczemy gęsi.
Inna z legend głosi, że św. Marcin przyśnił się cukiernikowi jadąc na pięknym białym rumaku. Gdy żołnierz przejeżdżał przez Poznań jego koństracił podkowę. Następnego dnia ów cukiernik znalazł ją przed domem, co uznał za znak od Świętego Marcina i wskazówkę, jaki kształt nadać swoim wypiekom. zaczął więc piec rogale! Rogale marcińskie są robione z ciasta półfrancuskiego, wypełnione nadzieniem z białego maku z dodatkiem orzechów, rodzynek i migdałów.
DOŻYNKI - ŚWIĘTO PLONÓW
Od wieków wpisują się w tradycję ludową. Dożynki to symbol dorobku, ciężkiej pracy rolników oraz wyraz hołdu społeczności wiejskiej najściślej związanej z gospodarstwem i ziemią.
Święto plonów dla każdego gospodarza zawsze miało istotne znaczenie. Gospodarz kończąc żniwa wyplatał wianek z kłosów, wkładał go na kosę i tak wracał do domu.
Dożynki to święto kończące i podsumowujące prace polowe. Odbywają się zawsze po zakończeniu żniw, najczęściej w drugiej połowie września i są podziękowaniem dla żniwiarzy za trud włożony w pracę i za zebrane plony, oraz okazją do pochwalenia się tymi ostatnimi. Zwyczaje dożynkowe, znane i praktykowane do dzisiaj, wywodzą się z czasów gospodarki folwarczno-dworskiej, kiedy to efekty pracy chłopów liczone były na konto dziedziców i dziedziczek. Przygotowania do dożynek zaczynały się jeszcze w czasie trwania żniw. Według dawnego zwyczaju, podczas żęcia lub koszenia zboża, należało zostawić na polu pas niezżętych kłosów, jako ofiarę na poczet urodzaju w następnym roku. Ta ostatnia garść kłosów pozostawiona na polu nazywana była brodą, przepiórką, kozą czy pępem, w zależności od regionu. Po zebraniu ściętego zboża w snopy, kiedy nic już nie leżało na polu, żniwiarze otaczali kołem pozostawioną na polu kępę, śpiewali pieśni i wyrywali z pomiędzy pozostałych kłosów wszelkie chwasty, co miało zapewnić dobre zbiory kolejnego lata. Wieńce wito z kłosów zbóż, mogły mieć one formę korony zakończonej czubem, snopka, obręczy. Pomiędzy kłosy wkładano kwiaty, wstążki, owoce, warzywa, chodziło o to, aby wieniec był bardzo bogaty, by żniwiarze mogli pochwalić się tegorocznymi zbiorami. W dwudziestoleciu międzywojennym urządzane były dożynki gminne, powiatowe a nawet ogólnopolskie. Pierwsze oficjalne, ogólnokrajowe dożynki prezydenckie, odbyły się w 1927 roku w Spale a ich gospodarzem był Ignacy Mościcki. W czasach PRL było to święto bardzo hucznie obchodzone na wszystkich szczeblach administracji państwowej. Wtedy było to wydarzenie przede wszystkim polityczne i propagandowe, mające pokazać potęgę krajowego rolnictwa i słuszność działań partii. Podczas oficjalnych uroczystości dożynkowych na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie w roku 1968, samospalenia dokonał Ryszard Siwiec, protestując w ten sposób przeciw interwencji wojsk PRL w ówczesnej Czechosłowacji. Można wyróżnić wiele zwyczajów, które dotyczą obchodzenia dożynek. Mogą one mieć charakter świecki, ludowy lub religijny. Zgodnie z tradycją cały obrzęd prowadzi starosta i Starościna. Na początku wnosi się specjalny wieniec dożynkowy, który wcześniej wykonuje się z plonów zebranych podczas tegorocznych żniw. Następnie Starości wręczają Gospodarzowi święta bochenek chleba, który upieczono tylko i wyłącznie z mąki, pochodzącej z ostatnich żniw.